Porady eksperckie

A GDYBY TAK POZWAĆ BANK…

A GDYBY TAK POZWAĆ BANK DLATEGO, ŻE NIE ZAWARŁ UMOWY Z POWODEM, A TEN OSTATNI NA TO LICZYŁ? 2,5 MLN OD ALIORA ZA NIEZAWARCIE UMOWY – MOŻLIWE ? TAK ! A TERAZ, DLA ODMIANY COŚ Z NIE FRANKOWEJ BECZKI …
Z nieskrywaną radością i dumą informujemy, że wyrokiem z dnia 18 października 2022 r.
wygraliśmy dla klienta niemal 2 mln złotych tytułem zwrotu odszkodowania za tzw. winę
w negocjowaniu (culpa in contrahendo), czyli nielojalne prowadzenie negocjacji. Sąd Okręgowy
w Warszawie, XVI Wydział Gospodarczy zasądził całą dochodzoną przez nas kwotę od Alior
Bank S. A. wraz z odsetkami za 3 lata.


Powód zgłosił się kilka lat temu do banku z wnioskiem o wydanie promesy na udzielenie
kredytu w wysokości 60 mln złotych na zrealizowanie projektu ogromnego ośrodka pełniącego
funkcję wypoczynkową, historyczną, sportową a także kulturalno-edukacyjną, o łącznej wartości
150 mln zł. Inwestycja miała być także dofinansowania ze środków UE w kwocie kolejnych 90
mln.


Bank prowadził przez pół roku negocjacje, uzależnił udzielenie promesy na całą inwestycję od
spełnienia szeregu warunków m. in. zawarcia 3 umów dodatkowych w kwocie kilkudziesięciu
milionów, które finalnie nasz klient podpisał. Spełniał także kolejne warunki, mając uzasadnione
przypuszczenia, poparte postawą decydentów banku, że zgodę na sfinansowanie całego
przedsięwzięcia wkrótce otrzyma. W międzyczasie mijały kolejne tygodnie a wraz z nimi kolejne
terminy na złożenie wniosku o dotację unijną, gdyż bank bardzo długo procesował wniosek.
Na koniec nastąpiła tzw. „śmierć prezesa” czyli cisza ze strony banku, który nie udzielił naszemu
klientowi jakiejkolwiek informacji o decyzji ws. finansowania projektu, gdyż decyzja ani „na tak”
ani „na nie” finalnie nie powstała. Przepadł ostateczny termin na złożenie wniosku o dotację i
cały projekt – bardzo wyczekiwany przez różne środowiska lokalne i nie tylko – przepadł, a
klient pozostał w 2 milionami kosztów, jakie poniósł na opracowanie dokumentacji do promesy.
Przed przyjęciem sprawy było mnóstwo obaw wynikających z tego, że sprawy dotyczące „culpa
in contrahendo” należą do rzadkości z uwagi na trudności w udowodnieniu, że nasz kontrahent
albo od samego początku nie był zainteresowany zawarciem umowy albo zainteresowanie to
stracił w trakcie negocjacji i nie poinformował nas o tym w odpowiednim czasie, czym naruszył
dobre obyczaje w tym obowiązek lojalności kupieckiej, dobrej wiary oraz poszanowania
słusznego interesu kontrahenta. Zgodnie bowiem z art. 72 §2 Kodeksu cywilnego: „Strona, która
rozpoczęła lub prowadziła negocjacje z naruszeniem dobrych obyczajów, w szczególności bez
zamiaru zawarcia umowy, jest obowiązana do naprawienia szkody, jaką druga strona poniosła
przez to, że liczyła na zawarcie umowy.”.


Oczywiście ochronie prawnej podlegają jedynie rozsądne, uzasadnione oczekiwania, które mogą
wynikać z oświadczeń lub innego prawnie relewantnego zachowania strony przeciwnej.
Tym bardziej, pomimo skąpego orzecznictwa, zawiłego stanu faktycznego, ogromu
dokumentacji i znacznej kwoty sporu, wygrana cieszy niesamowicie.

Ale, ale … na picie szampana jeszcze za wcześnie – to dopiero pierwsza instancja  Niemniej
jednak taki wyrok pokazuje, że warto walczyć z taką instytucją finansową jak bank, w
szczególności gdy działa nieuczciwie, nie tylko wtedy gdy przedkłada klientowi nieuczciwe
umowy, ale również wtedy gdy finalnie do zawarcia umowy nie dochodzi a klient w sposób
uzasadniony na to liczył !!!!